piątek, 5 października 2012

Rozdział 4

Dzisiaj po raz pierwszy od trzech miesięcy wyszłam z domu. Tak , już równe trzy miesiące, a jednak dalej tęsknię, bo jeśli człowiek straci w życiu tak strasznie ważną osobę jaką był On, to pustka w sercu pozostanie na zawsze. 13.03.2012r. - nigdy nie zapomnę tej daty. Nigdy nie zapomnę tego bólu, który skręcał mi wnętrzności do granic wytrzymałości, nigdy nie zapomnę jak stałam przed trumną z jego martwym ciałem i czekałam, aż jednak zabije mu serce i wróci na ten świat. NIE ZABIŁO, NIE WRÓCIŁ. Nadzieję miałam do końca, sądziłam, że mnie nie opuści .. a jednak , nie zawsze jest tak jak być powinno.
Życie za bardzo skopało mi tyłek. Sądziłam , że wreszcie się podniosę, że już nic nie może mnie dobić .. I akurat w tej chwili poznałam prawdziwie gorzki smak życia . Nie miałam już nic ..
A może właśnie o to chodzi ? Aby cierpieć , tak cholernie mocno i tak cholernie prawdziwie, a jednak wytrwać. Wytrwać w tym bólu, aby być silniejszą, aby byś szczęśliwszą ..
Mając taki ciężar na plecach sama nie dam rady iść przez życie, zginę . Jestem tylko słabą , małą , kruchą istotą, która w środku gdzieś jeszcze ma serce, jeszcze potrafi kochać ..
Swoją własną krwią pisałam na białej ścianie , żeby wrócił , bo nie daję rady .. wylewając litry łez w poduszkę pokazywałam jak bardzo potrzebuję pomocy , albo chociażby zwykłych ludzkich ramion do poczucia , że mam jeszcze na tym świecie swoje miejsce. Tak wiele?

niedziela, 15 lipca 2012

Rozdział 3

"Przecież to nic nie da, nie rozwiążesz tym problemów". Ciągle tak pieprzycie, a gówno wiecie, przecież nie znacie tego uczucia. Może i macie rację, że problemy nie znikną, ale tu chodzi o to, ze wtedy zapominam o bólu psychicznym, który rozpierdala od środka, a skupiam się na tym fizycznym, którego łatwiej unieść. Potraficie nawet mówić, że to tylko dla szpanu, ale jakby tak było to przecież latałabym teraz z podwiniętymi rękawami i bym się chwaliła, że się sama okaleczam. A czy ja tak robię? Nie, ja to ukrywam. Ludzie, pomyślcie co mówicie .. Ból i widok krwi uzależnia, człowiek ciągle szuka nowych miejsc, które nie zostały jeszcze pocięte. Robienie ran na swoim ciele daje tą cholerną ulgę, pomaga zapomnieć o tym gównie, w którym jeszcze siedzę. Dlaczego to robię? Bo miłości nie ma, bynajmniej nie dla mnie. Przyjaźń to fałszywa suka, która tylko czeka na okazję, żeby skopać Ci dupę, gdy ty nie widzisz. A rodzina? Rodziny już nie ma, odeszła już, skręciła na pierwszym zakręcie, gdy tylko zaczęło ci się jebać życie. No i teraz powiedz mi, człowieku. Dalej według Ciebie jest to pojebane? Dalej masz odwagę tak pierdolić, bo inaczej nie daję sobie rady, bo to jest mój sposób na przetrwanie na tym świecie? Dalej sądzisz , że jest to chore ? A może mi pomożesz zamiast patrzeć przeszywającym wzrokiem? Wtedy na pewno będę w stanie obiecać ci , że przestanę. naprawdę ..
"Masz 37 powodów by się zabić, 37 worków, a w środku cannabis. Od wtorku do wtorku, tak mija ci tydzień. 37 wątków w komiksie zwanym życie."

sobota, 7 lipca 2012

Rozdział 2

W domu odwiedza mnie śmierć , muszę wyjść. Rozpierdala mnie na wszystkie części sens istnienia. Jak wielka może być tęsknota? Jaka jest granica cierpienia? Kiedy przestanę bezgłośnie krzyczeć z bólu i zamilknę na wieki? Topię się we własnym oceanie smutku, a może to tylko duszenie się łzami?
 Nie odejdę tak szybko stąd, jeszcze nie ten czas, aby leżeć w piachu. Uniosę ten ciężar, nie oddam szatanowi swojego życia. Bronię się przed przepaścią. Targają mną uczucia, a niby ich nie mam. Zrezygnowałam z życia publicznego. Łatwiej jest mi żyć w swoim świecie. Tak naprawdę nie pamiętam swojego życiorysu , nie znam.
A ty? Proszę, nigdy nie mów, że nikt nie obdarza Cię miłością, nie masz takiego prawa. Pomyśl ile osób możesz skrzywdzić jednym ruchem, ile osób możesz doprowadzić do całkowitego zniszczenia, ile osób jest w stanie wylewać przez Ciebie przez całą noc łzy, pomyśl ile osób może za twoje szczęście zabić. Widzisz ? Masz wszystko, możesz z czystą świadomością powiedzieć, że jesteś szczęśliwy. Zazdroszczę Ci, wiesz? ..
-Chcę żyć, chcę jeszcze wyjść na prostą, chcę zacząć wszystko od początku - powiedziałam biorąc na język znaczek nasiąknięty LSD.
"Od życia nie chciałam zbyt wiele. Upadałam, wstawałam, szłam dalej przed siebie."

piątek, 15 czerwca 2012

Rozdział 1

Nie mogę uwierzyć. Znowu to zrobiłam. Brzydzę się sobą. Przecież miałam już dawniej przez to problemy, przecież obiecałam, że już nigdy tego nie zrobię... . Ale w końcu czemu ja się sobie dziwię? Życie. Miłość niby na zawsze. Fałszywa przyjaźń. Strach. Cierpienie. Ból. Dwulicowość. Szmaty i fałszywe mordy, które ciągle mnie otaczają. To przez to nie daję rady. Cały sens mojego życia tkwi w dragach. Tak , wiem. Zabawne , prawda? Ale tak już jest, to właśnie narkotyki pomagają mi przeżyć, bo sama nie potrafię, sama nie daję rady... Brakuje mi Go. Jego bezpiecznych ramion, które zawsze ukoiły ból, szczerych słów, które rozcieńczały smutek, uderzeń serca, które biły dla mnie, głębokich oczu, które szukały pomocy w moich tęczówkach. Nie pomogłam mu. Udawał szczęśliwego, a tak na prawdę życie jebało mu się w każdej sekundzie coraz bardziej. Nie miałam o tym pojęcia, czasami mam żal do niego, że nie powiedział mi o tym wszystkim, lecz tak na prawdę to była tylko i wyłącznie moja wina, przecież tylko mnie miał, tylko ja mogłam mu pomóc... A teraz jedyne co mogę zrobić to iść tymi pustymi alejkami wzdłuż cmentarza, zapalić znicz lub położyć różę na jego grobie, popatrzeć w niebo z nadzieją, że właśnie na mnie patrzy i czeka. Sama nie wiem skąd miałam tą potężną odwagę, żeby to wziąć do ust? Ehh... pustka. Boże, proszę. Zabierz mnie tam do góry, bo jeśli cierpieć to tylko dla niego. Tylko on był moim prawdziwym przyjacielem, tylko on mógł sprawić mi taki ból, że posunęłam się wziąć po raz kolejny tą truciznę. Czuję ulgę biorąc narkotyki i jednocześnie mam wyrzuty sumienia, bo przecież obiecałam mu. Gdyby o tym wiedział nie wybaczyłby sobie tego. On chce  mojego szczęścia, widoku twarzy na której gości uśmiech, oczu, w których świecą iskierki energii. A jak na razie to jestem tylko słabą nastolatką, która nie wychodzi z łóżka, niszczy swoje ciało żyletką, a umysł prochami popijając je Jackiem Daniel'sem. I to ma być ten przyjemny widok? Widok bladej dziewczyny, która nie radzi sobie i jest o krok od śmierci? No nie zupełnie ...
"Już dawno powinnam się rozkładać i gnić, powinny już zostać ze mnie tylko kości, kurwa powinno mi się wtedy udać, ale nie, życie dobiło mnie ostatecznie, świadomością, że nawet śmierć nie jest dla mnie./ niecalkiemludzka"