Dzisiaj po raz pierwszy od trzech miesięcy wyszłam z domu. Tak , już równe trzy miesiące, a jednak dalej tęsknię, bo jeśli człowiek straci w życiu tak strasznie ważną osobę jaką był On, to pustka w sercu pozostanie na zawsze. 13.03.2012r. - nigdy nie zapomnę tej daty. Nigdy nie zapomnę tego bólu, który skręcał mi wnętrzności do granic wytrzymałości, nigdy nie zapomnę jak stałam przed trumną z jego martwym ciałem i czekałam, aż jednak zabije mu serce i wróci na ten świat. NIE ZABIŁO, NIE WRÓCIŁ. Nadzieję miałam do końca, sądziłam, że mnie nie opuści .. a jednak , nie zawsze jest tak jak być powinno.
Życie za bardzo skopało mi tyłek. Sądziłam , że wreszcie się podniosę, że już nic nie może mnie dobić .. I akurat w tej chwili poznałam prawdziwie gorzki smak życia . Nie miałam już nic ..
A może właśnie o to chodzi ? Aby cierpieć , tak cholernie mocno i tak cholernie prawdziwie, a jednak wytrwać. Wytrwać w tym bólu, aby być silniejszą, aby byś szczęśliwszą ..
Mając taki ciężar na plecach sama nie dam rady iść przez życie, zginę . Jestem tylko słabą , małą , kruchą istotą, która w środku gdzieś jeszcze ma serce, jeszcze potrafi kochać ..
Swoją własną krwią pisałam na białej ścianie , żeby wrócił , bo nie daję rady .. wylewając litry łez w poduszkę pokazywałam jak bardzo potrzebuję pomocy , albo chociażby zwykłych ludzkich ramion do poczucia , że mam jeszcze na tym świecie swoje miejsce. Tak wiele?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz