piątek, 15 czerwca 2012

Rozdział 1

Nie mogę uwierzyć. Znowu to zrobiłam. Brzydzę się sobą. Przecież miałam już dawniej przez to problemy, przecież obiecałam, że już nigdy tego nie zrobię... . Ale w końcu czemu ja się sobie dziwię? Życie. Miłość niby na zawsze. Fałszywa przyjaźń. Strach. Cierpienie. Ból. Dwulicowość. Szmaty i fałszywe mordy, które ciągle mnie otaczają. To przez to nie daję rady. Cały sens mojego życia tkwi w dragach. Tak , wiem. Zabawne , prawda? Ale tak już jest, to właśnie narkotyki pomagają mi przeżyć, bo sama nie potrafię, sama nie daję rady... Brakuje mi Go. Jego bezpiecznych ramion, które zawsze ukoiły ból, szczerych słów, które rozcieńczały smutek, uderzeń serca, które biły dla mnie, głębokich oczu, które szukały pomocy w moich tęczówkach. Nie pomogłam mu. Udawał szczęśliwego, a tak na prawdę życie jebało mu się w każdej sekundzie coraz bardziej. Nie miałam o tym pojęcia, czasami mam żal do niego, że nie powiedział mi o tym wszystkim, lecz tak na prawdę to była tylko i wyłącznie moja wina, przecież tylko mnie miał, tylko ja mogłam mu pomóc... A teraz jedyne co mogę zrobić to iść tymi pustymi alejkami wzdłuż cmentarza, zapalić znicz lub położyć różę na jego grobie, popatrzeć w niebo z nadzieją, że właśnie na mnie patrzy i czeka. Sama nie wiem skąd miałam tą potężną odwagę, żeby to wziąć do ust? Ehh... pustka. Boże, proszę. Zabierz mnie tam do góry, bo jeśli cierpieć to tylko dla niego. Tylko on był moim prawdziwym przyjacielem, tylko on mógł sprawić mi taki ból, że posunęłam się wziąć po raz kolejny tą truciznę. Czuję ulgę biorąc narkotyki i jednocześnie mam wyrzuty sumienia, bo przecież obiecałam mu. Gdyby o tym wiedział nie wybaczyłby sobie tego. On chce  mojego szczęścia, widoku twarzy na której gości uśmiech, oczu, w których świecą iskierki energii. A jak na razie to jestem tylko słabą nastolatką, która nie wychodzi z łóżka, niszczy swoje ciało żyletką, a umysł prochami popijając je Jackiem Daniel'sem. I to ma być ten przyjemny widok? Widok bladej dziewczyny, która nie radzi sobie i jest o krok od śmierci? No nie zupełnie ...
"Już dawno powinnam się rozkładać i gnić, powinny już zostać ze mnie tylko kości, kurwa powinno mi się wtedy udać, ale nie, życie dobiło mnie ostatecznie, świadomością, że nawet śmierć nie jest dla mnie./ niecalkiemludzka"